poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Tłusty Czwartek

 Dzień 12 marca 2021 będę pamiętać na długo. 

Tego dnia przypadał "Tłusty czwartek". Wypadało najeść się do syta słodkości, zwłaszcza pączków.

Dla nas, dla mnie to był wyjątkowo słodki dzień. Tego dnia u naszego Antka zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Od tego dnia zmieniło się nam życie, zwłaszcza życie mojego, naszego syna. Został w szpitalu na ul. Szpitalnej, dzielnie sam, podłączony do pompy insulinowej dożylnie. Od tego dnia już będzie do końca życia z insuliną związany, z penami, z pompą. Tego dnia on został w szpitalu, ja pojechałam do domu i wróciłam następnego dnia. Siedzieliśmy w szpitalu 9 dni, ja spałam na podłodze. Przez covida nie  było możliwości wychodzenia nawet z pokoju, nie mówiąc o opuszczeniu szpitala. Całe przedpołudnia spędzaliśmy na edukacji, szkoleniu. To był ciężki czas. I gdy już prawie wszystko ogarnęłam, kolejny cios, w czwartek, przed wyjściem do domu, że na 90% celiakia, czyli dieta bezglutenowa. Na razie jeszcze czekamy na wizytę u gastrologa, ostateczne potwierdzenie i zobaczymy. Na całe szczęście nie ma żadnych zewnętrznych czy gastrycznych problemów. Ale to kolejne ograniczenie, utrudnienie i tak już utrudnionego codziennego funkcjonowania.

Byłam totalnie załamana, wiele łez wylałam, pewnie wiele jeszcze poleci.

Tak więc z pakietem dwóch chorób immunologicznych opuściliśmy 19 lutego szpital.

Po tym ponad miesiącu zmagania się z chorobą stwierdzam, że faktycznie da się z tą chorobą żyć, są gorsze. Trzeba się nauczyć wyliczać, przeliczać, ważyć. Trochę zawsze to utrudnia przygotowywanie posiłków, ale nawet nieźle nam to idzie. Raz lepiej raz gorzej. Ważne, że wiemy już jak reagować zarówno przy wysokim jak i niskim cukrze.

Ważny jeszcze jest wysiłek fizyczny i z tym u niego najgorzej. Ale może jakoś małymi kroczkami i do tego dojdziemy. Może sam zrozumie. Bo to on z tą chorobą zostanie, nie my. Ja mogę mu teraz trochę w tym pomóc. Ale widzę, że on już się przyzwyczaił, jakoś to ogarnia. Niedługo będziemy mieli pompę to podobno jest łatwiej. Zobaczymy.

I tyle działo się przez ten ponad miesiąc,prawie dwa od ostatniego wpisu, ale nia miałam nastroju.

Teraz minęły nam nasze pierwsze Święta Wielkanocne z naszym "cukiereczkiem" i nawet nieźle z cukrami sobie poradziliśmy. Jadł wszystko i bardzo dużo, oczywiście bez cukru i z małymi ograniczeniami.

Cóż życie toczy się dalej, trzeba iść do przodu, inni mają gorzej.

środa, 3 lutego 2021

Małe Ciche z przyjaciółmi

 To był naprawdę cudowny wypad w Tatry, na Podhale, dokładnie do Małego Cichego.

Zabrali na "Kazie" z racji okrągłych urodzin Beatki. Musiałam wziąć urlop na poniedziałek, trochę dyro początkowo nie był chyba za szczęśliwy, ale w końcu się zgodził. Tak więc od wczesnych godzin porannych (ok. 5.30 ruszyliśmy) w sobotę 23 stycznia i wróciliśmy późnym wieczorem w poniedziałek. Naprawdę warto było. Oderwałam się od tego całego zdalnego nauczania, od szkoły i innych problemów. Zrelaksowałam się no i byłam w GÓRACH, w TATRACH po ponad chyba 20 latach. Przeszczęśliwa.

Po przyjeździe zrobił nam, a właściwie Beatce niespodziankę ks Dawid, bo przyjechał z Lublina. Zjedliśmy obiad i poszliśmy na spacer po okolicy.

kapliczka przy głównej ulicy w Małym Cichym

Wnętrze urokliwego kościółka, oczywiście drewnianego, wygląda tak. Prześliczny.




Nowe budownictwo pod zamkniętym stokiem narciarskim

Obeszliśmy miasteczko i potem troszkę szlakiem, leśnym duktem i z powrotem do domu.







Na drugi dzień, w niedzielę zaproponowałam im spacer do Doliny Kościeliskiej, do schroniska "Ornak". Tym bardziej, że oni tam nie byli.

A ja miałam wielkiego pecha. Po raz pierwszy i to w góry pojechałam z jedną parą moich wspaniałych - niby - butów, które niestety mi się rozwaliły. Odpadła cała gumowa podeszwa. Szczęście, że Beatka miała jeszcze jedne w zapasie. Zresztą i te buty się na końcu rozwaliły.

Początkowo w Kościeliskiej towarzyszyła nam wielka śnieżyca. Ale mimo tego przyjemnie się maszerowało. Ślisko było nieziemsko!









W miarę upływu czasu śniegowe chmury odchodziły i wyszło piękne słońce, które już nam towarzyszyło do samego końca tego dnia.









Pyszna przekąska w schronisku







Kolejnym punktem tego dnia było oczywiście samo Zakopane i spacerek po Krupówkach.




Potem już droga do domu i po drodze Jaszczurówki i punkt widokowy z pamiątkowym kamieniem w Murzsichle przy drodze, która przejeżdżał Jan Paweł II.







Ostatniego dnia w poniedziałek, spacerek w śniegu po kolana w okolicy Małego Cichego na trasówki. Było ekstra, wspaniała zima, śniegu nawaliło całkiem sporo przez noc.
Cudna zima!
Małe Ciche zasypane


Kościółek parafialny








Nasza kwatera








niedziela, 17 stycznia 2021

W rezerwacie

 11 stycznia udałam się na kolejną wędrówkę. Tym razem pojechałam do Rezerwatu Przyrody - Jezioro Dębiniec. To niedaleko, raptem kilkanaście kilometrów od domu, za Biskupice.

Pogoda był znowu taka sobie, ni to zima ni to jesień. Dzień pochmurny więc dla zdjęć kiepsko. Obeszłam jeziorko, ale nie byłabym sobą gdybym nie zaglądała "w zakamarki" czyli nie szłam cały czas ścieżką tylko podchodziłam bliżej do brzegu jeziora. A tam się okazało, że bobry miały niezłe żerowisko.Nie śpią nic a nic, żerują, bo były dość świeże ich ślady.






















Obejście jeziora wokoło zajęło mi godzinę, było to trochę mało więc przeszłam na drugą stronę drogi, do lasu i ładną leśną drogą, w prześlicznym lesie zrobiłem kółeczko do parkingu. W sumie prawie dwugodzinny spacer i ponad 6 km.

Na konic ciepłą herbatka i do domu. Na pewno wrócę tu wiosną jak tylko będzie cieplej, ale już rowerem :)